Z notatnika recenzenta

VIII Konkurs 2010

Z notatnika recenzenta VIII Konkursu

rozlach-a

fot. Zuza Gąsiorowska/TVP

Adam Rozlach

Polskie Radio Jedynka

I ETAP

09.11.2010

Bruno Vlahek – Chorwacja                                                                          

D. Scarlatti – 3 Sonaty (a-moll K. 209, d-moll K.32 i G-dur K.427),

M. Ravel – Barka na oceanie z Miroirs,

F. Liszt – Rapsodia hiszpańska S.254

Pianista świetnie przygotowany warsztatowo, o mocnych palcach, z wyrazistą artykulacją, ładnie tedy ukazał utwory Scarlattiego. W Barce nie wyszedł poza wcześniejszą egzekucję. To, co wystarczyło w 3 sonatach – nie zadowoliło u Ravela. Nie można grać tej muzyki jednakowo, nie można jej grać głośno, i tylko głośno. Brakowało kolorów, cieni, brakowało gry dźwiękiem. W finale wreszcie pomuzykował, pokazał, że potrafi grać wrażliwie i delikatnie. Rapsodia  zgodnie z moimi oczekiwaniami za głośna. Trochę różnicował, i owszem, ale i tu nieobce mi było wrażenie grania w jednym kolorze. Pianista sprawny, potrafiący też grać błyskotliwie. Z mankamentów poruszę jeszcze bardzo szkliste, ostre, kanciaste wręcz brzmienie Steinwaya. Może przez forsowanie dynamiki ?

Lin Chen – Chiny

L. van Beethoven – Fantazja g-moll op. 77,

E. Granados – 4 i 3 cz. Goyescas,

M. Gould – Ghost Waltzes,

Pianistka grała na instrumencie Yamahy i zanotowałem podobne odczucia, także –moim zdaniem- wynikające z siłowego grania, zwłaszcza dzieła Beethovena. Niby oczekujemy u niego pewnej czupurności brzmieniowej ale jeśli –kosztem tego- mamy dźwiękowy kocioł… Także sprawna pianistyczna, z dobrym opanowaniem techniki, warsztatu. Granados –szczęśliwie- różnicowany, pojawiły się nawet próby brzmieniowego „malowania”. Pozostawiła w mojej pamięci dobre wrażenie.

Natalya Zolotaryova – Ukraina

W. A. Mozart – Sonata B-dur KV 281,

F. Liszt – Reminiscencje z Don Juana,                                                                                                                          

Mozart pokazał i jej bardzo dobre przygotowanie choć –w efekcie- niewiele z tego wynikało, może poza wolną częścią gdzie było trochę muzyki. Nie można grać klasycznej muzyki skupiając się niemal wyłącznie na najsprawniejszym nawet odgrywaniu nut. Młodzi ludzie jakże często nie potrafią znaleźć u klasyków okazji do uśmiechu, zabawy… Liszta chciała zagrać jak najefektowniej, czemu trudno się dziwić, ale nie panując nad tempem, często goniąc, czyniła to kosztem precyzji, co psuło zamierzony efekt. Nadto, grała głośno, niekiedy agresywnie wręcz. I u niej Yamaha miała wtedy szkliste, przenikliwe zabarwienie.

 

Lie Chen – Chiny

C. Debussy – 8 i 12 Preludium z II zesz.,

F. Chopin – Polonez-Fantazja As-dur op. 61,

F. Liszt – 10 Etiuda transcendentalna f-moll S. 139,                                             

Momentalnie zwróciła moja uwagę, przede wszystkim swoją pianistyczną i wykonawczą klasą. Zupełnie inaczej zaczął też brzmieć instrument (Yamaha). W Preludiach uroczo malowała dźwiękami muzyczne obrazy, w Sztucznych ogniach pokazała finezję, bardzo dobry warsztat ale i coś znacznie więcej. To, co decyduje, że posiadło się nie tylko pianistyczne umiejętności ale potrafi wykonywanemu dziełu nadać muzyczny i artystyczny wymiar. Wrażliwa, potrafiąca słuchać siebie i kreować piękną rzeczywistość. Jej Chopin był poważny i świadomy. Wiedziała co gra. Ciekawie prowadziła narrację, dobre były kulminacje. Niestety dwukrotnie zgubiła się w tym niełatwym przecież chopinowskim świecie. Sporo było z początku usterek w Etiudzie ale pokazała tam też, że czuje się w tym repertuarze bardzo swobodnie.

Lilit Artemian – Armenia

J. S. Bach – Preludium i fuga es-moll z I zesz DWK,

A. Babadjanian – Poem,

A. Schönberg – 3 utwory op. 11,

Fantastycznie ciekawa pianistka. Jaki program ! Jaka świadomość budowania formy w Bachu. Jaka wysoka świadomość muzyczna. Jaki wymiar gry. Słuchając i pozostałych utworów mogę napisać, że były to kreacje. Wykonania, interpretacje głęboko przemyślane, mądre, czytelne w odbiorze. Ona żyje tym, co robi. To ją pochłania, przekonuje nas bez trudu, że czyni coś bardzo ważnego. Na konkursach zawsze szuka się i najwyżej ceni się osobowości. To jest z najprawdziwszego zdarzenia indywidualność !

 

Aleksander Dębicz – Polska

J.S. Bach – II Suita angielska a-moll BWM 807,

A. Skriabin – V Sonata op. 53

A to nasza indywidualność ! Też mamy się kim szczycić. Wiele podobnych cech: ciekawość świata, mądrość muzyczna, pasja tworzenia. Ani przez moment nie pozostawił nas obojętnymi. Trzymał w napięciu, nawet jeśli od razu nie frapował to ciekawił i pobudzał do myślenia. Znakomicie przygotowany warsztatowo: mocne palce, gra pewna technicznie. Zwróciło moją uwagę artykulacyjne zespolenie z wykonywanym utworem i jego wymogami, wszystko było czytelne, świadome. W Bachu nucił sobie, mruczał nb. równie fałszywie jak Gould czy Zimerman. Zawsze skupiony i skoncentrowany. Wysokie napięcie, od pierwszego dźwięku, w Skriabinie, takie, jakiego się oczekuje. To była wybitna i wybitnie świadoma gra. Niesłychana logika, wyrazowy dynamizm i muzyczna, pianistyczna konsekwencja. Brawo !

Wojciech Pyrć – Polska

J. Haydn – 21 Sonata C-dur,

F. Liszt – Venezia e Napoli (Gondoliera, Canzona Tarantela),

Od razu zwrócił moja uwagę, że nie nadużywa dźwięku, że jest wrażliwy. Jako jeden z nielicznych zauważył w muzyce klasycznej element zabawy, w skrajnych częściach. Całkiem dobra i czytelna była artykulacja. Pianista sprawny, jakby czasami sam podziwiający tę swoją zdolność… Gorzej z Lisztem. Gra często sprawiała wrażenie pobieżnej, za bardzo obiektywnej, żeby nie powiedzieć beznamiętnej. Trochę była za płaska w ujęciu brzmieniowym, czasami jakby pusta, pojawiła się też niepotrzebnie nazbyt duża siła uderzenia, może nie tyle w klawisze ile –jakby- w sam… fortepian.

Sun-A Park – USA

J. S. Bach – Capriccio B-dur BWV 992,

F. Chopin – Scherzo E-dur op. 54,

K. Szymanowski – Wariacje b-moll op. 3                                                                                       

Ładny dźwięk w Bachu, lekki, powabny. Narracja wartka, ciekawa. Niezłe chopinowskie Scherzo choć jak dla mnie zdecydowanie za dynamiczne. Także w dziele Szymanowskiego zapomniała o ładnym tonie choć temat zagrała ślicznie. Grała na Steinwayu.

Marcin Mogiła – Polska

J. Haydn – 34 Sonata e-moll,

F. Chopin – Etiuda a-moll op. 10 nr 2,

M. Bałakiriew – Islamey    

Zdecydowany talent wirtuozowski ! Ambitny ale i wrażliwy. W Sonacie Haydna szczególnie atrakcyjnie zagrał finałowe ogniwo – lekko, sprawnie, pewnie. Bardzo podobało mi się jego żywe reagowanie na wykonywana muzykę. Słuchał i wciąż wyciągał wnioski, kreował swoją interpretację. Biegle zagrał Chromatyczną, a w fantazji orientalnej poszedł na całość. Z dużą determinacją, byle do przodu, bez liczenia się z „kosztami”. W konsekwencji chyba jednak miął rację – lepiej bodaj podjąć takie ryzyko niż zrezygnować z okazji dynamicznego pokazania się na konkursie. Przed nim jeszcze wiele pracy. Pianista wartościowy.

Young – Im Choi – Korea

D. Scarlatti – Sonata E-dur K. 135,

M. Ravel – Gaspard de La Nuit

Ciekawa pianistka. Grała lekko, frazując bardzo romantycznie, wielobarwnie, ładnie,ciekawie różnicując materiał Sonaty. Urokliwie brzmiał jej fortepian (Yamaha). Wybrać Gaspard w I etapie Konkursu – to jest pomysł choć ryzykowny, co zrozumiałe. Trzeba bowiem zagrać znakomicie by zwrócić uwagę. Czy tak się stało ? Chyba nie do końca. Fortepian był niby kolorowy ale jak dla mnie za bardzo pogrążony we mgle. Technika jej gry nie jest chyba typu perlistego, nie niesie z sobą oczekiwanej przejrzystości, wyrazistości, nie wszystkie udały jej się też ważne w tym arcydziele repetycje. Ale muzykiem jest wytrawnym, sznur szubienicy wciąż kołysał się złowrogo, konsekwentnie, z właściwą sobie grozą, a prawdziwie wielką zaletą jej gry było wyczulenie na dźwięk, ani razu nie przemówiła do nas siłą. Za nią zawsze stały wyłącznie argumenty muzyczne.

Sae – Nal Kim – Korea

W. A. Mozart – Sonata C-dur KV 279,

C. Debussy – Etiuda pour les quartes,

A. Ginastera – Danzas Argentinas op. 2     

Mozart był grany za różnorodnie, przeszkadzały mi liczne zwolnienia, przyśpieszenia, ale grała ciekawie, wyraziście, czasami nawet i błyskotliwie. Bardzo dobra Etiuda, wielce oryginalnie i dobrze wykonana, efektowna także interpretacyjnie, o co tu nie zawsze łatwo. Znacząco utożsamiała się z tym dziełem. Pomysł z Ginasterą ? Kolejny, bardzo ciekawy tego dnia. Myślą ci młodzi ludzie jak zwrócić na siebie uwagę, czy po raz kolejny zagrać znany utwór czy zafrapować podejściem do niezbyt często wykonywanego ? Dzieła Ginastery grają raczej tylko wytrawni artyści, tym bardziej wybór godny pochwały bo przygotowała go nie tylko skutecznie ale i nadzwyczaj efektownie. Bardzo podobały się niektóre wykonawcze rozwiązania, temperament robił wrażenie naturalnego, a mimo to, i jej publiczność bardzo szczędziła braw, bodaj wszyscy pianiści ledwie dochodzili do schodów i drzwi, a już było po oklaskach…                                                                               


10.11.2010

Michał Szymanowski – Polska

J.S. Bach Preludium i fugetta nr 12 BWV 857

F. Chopin – Fantazja f-moll op. 49

K. Szymanowski – Wariacje b-moll op. 3

Bach mądry, spokojny, świadomy. Fuga wyrazista, preludium nieco zamglone. Chopin ciekawy, idący –interpretacyjnie- w dobrym kierunku, pewnej monumentalności. Pianista zawsze jednakowo skupiony, znakomicie panujący nad materią. Świetnie przygotowany od strony pianistycznej, także muzycznej. Szczególne wrażenie wywarł finał op. 49, pod każdym względem. Pozornie tylko zimny, z pozornie tylko pokerową twarzą. Mimo dość swobodnej postawy przy instrumencie nie zatracił skuteczności. Postać godna zauważenia, talent wciąż szlifowany. Czuł się na tej sali jak ryba w wodzie – grał przed swoimi, jest studentem bydgoskiej AM. Takiego aplauzu jeszcze tu nie było. Szkoda, że po jego występie sala wyraźnie opustoszała, a wcale nie było potem gorzej…

 

Daria Kameneva – Rosja

J. S. Bach – Fantazja chrom. i fuga d-moll BWV 903

F. Chopin – Scherzo h-moll op. 20

C. Debussy – Preludium „Ognie sztuczne”

Ładnie płynęła jej bachowska muzyka. Mocne palce wybijały dźwięki Fantazji, choć nie bez skaz. Bardzo dobra fuga, świadomie zorganizowana, mocna, przekonująca. Pianistka o niecodziennym temperamencie. Najbardziej przydał się w znakomicie wykonanym op. 20 Chopina, w ogniwach skrajnych szczególnie. Drwa leciały gdzie tylko mogły ale precyzji nie brakowało poza jednym tylko momentem, powtórzonym zresztą –konsekwentnie- w końcu dzieła. Grała nie tylko diabolicznie ale i prawdziwie piorunowała na instrumencie. Pięknie odegrała też kolędę, delikatnie ją wyśpiewując. Bezdyskusyjnie znakomite wykonanie, chciałbym je posłuchać raz jeszcze. Preludium Debussy’ego świeciło ogniem naturalnym co zdarza się bardzo rzadko. Znakomita pianistka i jej pianistyka !

Marie Kiyone – Japonia

D. Scarlatti – 2 Sonaty, d-moll L. 366 i G-dur L. 232,

F. Chopin – Ballada f-moll op. 52,

O. Messiaen – 10. Spojrzenie na dzieciątko Jezus

Wyjątkowo przejrzyście artykułowała dźwięki sonat Scarlattiego, wyjątkowo mocno podkreślając też dźwięki basowe. Podobało mi się to. Ballada ciekawie opowiadana ale z usterkami, z jednym też nagłym zgubieniem wątku. Dość mocne granie, nawet i niekiedy za mocne. Spojrzenie nie wywarło na mnie większego wrażenia. Spadło napięcie w słuchaniu ? Wykonanie jednak skuteczne choć utwór niełatwy.

 

Piotr Kosiński – Polska

J. S. Bach – IX Kontrapunkt z „KdF” BWV 1080,

F. Liszt – Paganini – Etiuda La Campanella,

F. Chopin – Etiuda a-moll op. 25 nr 11,

S. Rachmaninow – Etude-tableau op. 39 nr 8,

A. Skriabin – V Sonata op. 53

Bach znów nieco „zamglony”, ale dynamiczny, idący ciągle do przodu. Skutecznie wykonana La Campanella, zagrana z dużym zaangażowaniem. ze znakomicie czystymi gamami. Mocny finał. Wykonanie z charakterem. Etiuda Chopina również skutecznie wzięta ale dlaczego tak głośno? Nie można ciszej? Zauważyłem, że –co zdarza się rzadko- eksponował lewą rękę, a nie gamowe figuracje. Rachmaninow minął niezauważenie a Sonatę Skriabina zagrał z życiem, dynamicznie i sprężyście. Pianista przy tym bardzo opanowany,nade wszystko kreatywny.

 

Nicolas Riyad – Syria

J. Brahms – Wariacje nt. Paganiniego op. 35 zesz. 1 i 2

Niebagatelny i niecodzienny wybór. Pianista muzykalny, żywo reagujący na muzykę – uśmiechem, gestem, mimiką twarzy. Dziwny był to jednak występ. Niby wszystko potrafił zagrać, często i imponująco, wiadomo, że tu trzeba bardzo dużo umieć, a powstawało wrażenie jakby nie grał, a tylko próbował grać. Żadnej reakcji na występ, chyba nie tylko u mnie bo i publiczność w ogóle nie zareagowała. Ciekawe to wszystko i niezbadane…

 

Nadezda Pisarieva – Rosja

J. Haydn – 47 Sonata h-moll,

R. Schumann – In der Nacht op. 12 nr 5,

M. Ravel – Ondine z Gaspard de la Nuit,

P. Hindemith – Interludium i Fuga E-dur Ludus Tonalis,

S. Prokofiew – Toccata d-moll op. 11

O, to bardzo ciekawa postać, jaki szeroki program ! Wpierw robiła na mnie wrażenie pianistki grającej bardzo po szkolnemu aby skończyć z opinią wręcz entuzjastyczną. Gra bardzo czysto artykulacyjnie, nieomal wzorcowo. Wszystko wygrywa, co do joty. Niby próbowała wpierw tylko realizować wszystkie nuty ale w III cz. Sonaty zaczęła rodzić się nowa postać. W dziele Schumanna wykazywała się doskonałą orientacją stylistyczną, ciekawie prowadząc narrację, bogato różnicując zawarte tam wyrazowe treści.Rusałka – cudowna, pięknie brzmiąca. Pianistka ma niezwykłe dłonie i palce. Obserwowałem jak tworzyła dźwięk, brzmienie, jak czyniła to pięknie i plastycznie, z jakim efektem. Sprawność techniczna, niezawodność – rzadko spotykana. Ułatwia jej to może i to, że cała klawiatura jest -jakby- w bezpośrednim zasięgu jej rąk. Gra dynamicznie, mocno ale nigdy nie jest to walenie w fortepian, z czym spotykamy się tu całkiem często. Oba ostatnie utwory artystka zagrała perfekcyjnie, niezawodnie, porywająco…

 

Soyeon Kim – Korea

J. Haydn – 46 Sonata As-dur,

F. Schubert – Liszt Auf dem Wasser zu singen

J. Brahms – Wariacje nt Paganiniego zesz. 2.

Tu była wielka moc i siła grania. Może jeszcze hamowała impet w Sonacie Haydna, wykazując sporą wrażliwość w wolnej części – grała ją bardzo wolno ale nie zmęczyła mnie tym. Jednak już pieśńSchuberta – Liszta grana była bardzo dosadnie, także dzieło Brahmsa. Często pytałem sam siebie: dlaczego ? Technicznie świetnie przygotowana, grała wszystko pewnie i bez problemu. Bardzo poważna, cienia uśmiechu, wszystko na serio.

  

Eduard Kunts – Rosja

D. Scarlatti – Sonaty d-moll, h-moll i A-dur (L.108, L.147, L.135),

S. Rachmaninow – Moments musicaux op. 16 nr 2-4.

Pianiści raczej ubierają się odświętnie czy oficjalnie. Podczas Konkursu Chopinowskiego prof. L. Kozubek widząc niebywałe kreacje pytała czy konkursowiczki zwłaszcza wybierają się na Sylwestra ? Rosjanin wyszedł ubrany prawie na sportowo, jakby przyjechał prosto z lotniska ale nie miało to –oczywiście- żadnego znaczenia. Niezwykle oryginalna i frapująca postać. W pierwszym momencie może i wyglądało to na pewna nonszalancję bo Sonatę d-moll zaczął grać jednym palcem, jakby od niechcenia. Do tego, w zasadzie, cały czas miał ręce położone na klawiaturze, jak pewnie nigdzie tego tak nie uczą. Jeśli jednak coś za tym stoi, a tak było w tym przypadku, jestem zawsze otwarty i tolerancyjny. To bardzo wielobarwny pianista. Wychodzi od niczego, od tego jednego, pojedynczego, symbolicznego wręcz dźwięku, a kończy bardzo szerokim spojrzeniem na muzykę. Dużo w jego grze było swoistego teatru, też w niekoniecznie złym wymiarze, np. oczekiwanie na tonikę, w ciągle tej samej Sonacie, trwało wieki… Ciekawie kontrastował treści kolejnej Sonaty, tym razem biegunowo, pewnie świadomie, w czarno-białych jakby tylko odcieniach, a w ostatniej zaimponował kocią wręcz zwinnością w błyskotliwym pokonywaniu figuracyjnych zadań. Bardzo dobrze i efektownie zestawiona I część występu. Wstał, ukłonił się spontanicznie – publiczność zachowała pokerową twarz, nie reagując, a szkoda. Kolejne ogniwo – Rachmaninow. Muzyka –jak on- nietuzinkowa: gęsta, mocna, dynamiczna, do tego tak wylewna, że wręcz słyszało się jakby pianista wzdychał reagując na jej gorące, rosyjskie, szerokie piękno (było to oczywiście tylko wrażenie)… Zastanawiałem się dlaczego tak często młodzi ludzie nie chcą przyznać się do takich właśnie gorących, pełnych ekspresji uczuć, od jakich kipi przecież muzyka Rachmaninowa. Grać ją i nie odzwierciedlić tego ? To niemożliwe. Kunts oddał to bardzo autentycznie, co pewnie najcenniejsze w tym wszystkim. Pianista arcyciekawy. Chciałbym go dalej słuchać !

  

Hyun Jung Kim – Korea

J. Haydn – 49 Sonata Es-dur,

M. Ravel – Smutne ptaki z cyklu Miroirs,

C. Saint-Saens – Liszt – Danse Macabre

Ciekawie złożony i znakomicie przygotowany program. Sonata Haydna szeroka, żywa, różnorodna. Ładna muzycznie część wolna, zagrana z dużą dbałością o każdy dźwięk. Lekki, błyskotliwy finał. W pięknie, tak sensualnie zagranym dziele Ravela, od początku, dźwięk plasowany był na pierwszym planie. Taniec śmierci – to znakomity popis jej pianistyki, efektownej, nieskazitelnej ale i wytrawnej. Nie do wiary, Koreanka ma dopiero 19 lat. Wybitny talent pianistyczny i wirtuozowski. Zauważmy, że ostatniego dzieła nie gra się prawie w ogóle…

  

Kiryl Keduk – Polska / Białoruś

P. Czajkowski – Dumka op. 59, 2 Mazurki op. 24 nr 2 i 4,

C. Debussy – 3 Preludia z I zesz. (nr 4,3,5),

S. Rachmaninow – Etude-tableau a-moll op. 39 nr 6

Bardzo zdecydowany pianista, o dobrej technice i artykulacji ale został też bodaj rekordzistą w najgłośniejszym tu „graniu” na fortepianie. Kiedy chciał nam się pochwalić, już w Dumce, ile ma siły, ziemia zdawała się trząść z przerażenia… Nieprawdopodobne. Na szczęście niemal od razu pokazał nam, że potrafi także –biegunowo- oczarować tonem instrumentu i delikatnością gry. Gwoli ścisłości dodam, że agresywny, bolesny wręcz dla uszu dźwięk jednak w końcu pokonał Czajkowskiego ! Chopina szczęśliwie oszczędził od tego rażenia. Nieźle zagrał oba Mazurki, choć drugi był niekiedy bardziej walczykiem. Uważam, że jego Chopin jest na całkiem dobrej drodze. Zdecydowanie najlepiej wypadłyPreludia Debussy’ego. Pokazał w nich wrażliwość, umiejętność słyszenia siebie, także duże muzyczne ambicje. Klamrą występu tego niewątpliwie utalentowanego pianisty był drugi zbombardowany przez niego rosyjski kompozytor – Sergiusz Rachmaninow… 

 

Alena Kozlova – Ukraina

J. S. Bach – Preludium i fuga es-moll z I zesz. DWK BWV 853,

C. Franck – Preludium, Chorał i Fuga

Pianistka jak wyszła do gry smutna i przygnębiona, tak też zeszła po pół godzinie. Przeto i jej Bach był smutny, głęboko poważny. Grała go jednak z sensem, tworząc wrażenie jakby nieskończoności tej muzyki. Dzieło Francka zagrała nie wywołując u mnie żadnego wrażenia. Moje zmęczenie ? Jej zniechęcenie ? Wiele było zagubień tekstowych w Preludium, ciekawiej ukazała Adagio, Fuga zaś płynęła sobie w swoim tempie. Do końca. Były też w niej i elementy gry siłowej.

Tak na marginesie, we wtorek przesłuchania zapowiadała z taktem, bardzo profesjonalnie, z urokiem naturalnym rzadko spotykanym, pewnie studentka bydgoskiej AM, którą stać było zawsze na to, też bardzo naturalnie, że wracając po anonsie do drzwi, otwierała je, i z taktem oraz z honorami gospodarza, przepuszczała gotowych już do wyjścia na estradę konkursowiczów. Nie stać było na to, ani raz, środowego prowadzącego, który nie bacząc na to, że i kobiety czekały przy tych drzwiach, otwierał je sobie, wchodził przed nie, idąc sobie nonszalancko w swoją stronę, a one dopiero potem do nas. Do tego wszystkiego musieliśmy oglądać ten pokaz swoistego taktu aż jedenaście razy. O jedenaście za dużo…

11.11.2010

Jenna Sung – Korea

D. Scarlatti – Sonata d-moll L. 422,

F. Chopin Nokturn e-moll op.72 nr 1,

M. Ravel – Gaspard de la Nuit,

Znakomita Sonata, zagrana z życiem, bardzo efektownie, z niesamowitym wręcz drivem jak na tak wczesną porę… Nokturn nastrojowy, z ciekawą gradacją napięć, z dobrą kulminacją. No i Gaspard,popularny na Konkursie cykl, co tylko dobrze świadczy o jakości i stopniu przygotowań pianistów. Koreanka najśliczniej zagrała Ondynę, właściwie zwiewnie, lekko, delikatnie, barwnie i migotliwie. Piękny był finał, jaki uwodzicielski. Szubienica jeśli nawet nie była wykonana przejmująco to na pewno nie pozostawiła nas obojętnymi. Scarbo zaś był żywy, skrzący się kolorami. Nie było to może jakieś szczególnie błyskotliwe granie ale pianistka pokazała, że bardzo wiele potrafi. Oprócz sprawności i niezawodności wykonawczej wyróżniam jej niecodzienny temperament.

  

Denys Masliuk – Ukraina

L. van Beethoven – Wariacje c-moll. WoO 80,

F. Liszt – XII Rapsodia węgierska cis-moll S.244,

S. Rachmaninow – Etude – tableau es-moll op. 39 nr 5

Beethovena zagrał po beethovenowsku, zmiennie, różnorodnie, lirycznie i gwałtownie. Wytrawny pianista, dobrze zorganizowany i zdyscyplinowany. Z technicznymi trudnościami radził sobie bez zarzutu. Dużo było pięknie zagranych lirycznych fragmentów, nie tylko tych burzliwych, mocnych, łatwiejszych do osiągnięcia. Rapsodia  efektowna, efektownie dźwięcząca w najwyższych tonach. W swoistym amoku dynamicznym zapominał o ważności jednej ręki nad drugą – wszystkie traktował…demokratycznie. Rachmaninow, oczywiście wielkomocarstwowy w wydźwięku, czego chyba należało się spodziewać. Jednak ogólnie dobrze reagował na muzykę, często wrażliwie, zwłaszcza tam, gdzie nie tłukł niemiłosiernie w ten Bogu ducha winny instrument. Z drugiej strony, jeśli miałby nagle przyhamować ten dynamiczny impet i dać nam Rachmaninowa bez tej choćby odrobiny szaleństwa ? Chyba by czegoś brakowało…

 

Katharina Treutler – Niemcy

J. Haydn – 20 Sonata c-moll,

F. Liszt – Mephisto Waltz S. 514,

Kolejna znakomicie przygotowana do Konkursu pianistka. Doskonale orientująca się w stylistyce wykonywanego repertuaru, sprawna technicznie, pewna warsztatowo. Jedyny może mankament to zbytnia obiektywność wykonawcza, która najszczególniej uwydatniła się w wolnej części dzieła Mozarta. Niby jest Andante con moto ale to pójście do przodu było chyba nazbyt zdecydowane. Konsekwentnie jednak do tego zbudowała wyraz finałowej części. Walc Liszta iście diabelski. Impet, dynamizm – odczuwalny wyraźnie, aż do dwukrotnego zgubienia tropu. Mocny pianistycznie finał, bardzo dobre ogólne wrażenie.

 

Megumi Tezuka – Japonia

F. Chopin – Nokturn H-dur op. 9 nr 3,

S. Rachmaninow – Wariacje nt. Corellego,

Nokturn miał swój nastrój ale zakłócony błędami, co zawsze przeszkadza. Ciekawe było środkowe ogniwo, pewniejsze, znacznie ciekawszy też powrót części zasadniczej. Wariacje nt. Corellego – to kolejne tu ważkie programowe wyzwanie. Pianistka pokazała, że stać ją na wiele – już samo sięgnięcie po to 42 opus o tym świadczy. Z impetem pokonywała trudności wiedząc o co chodzi w tej muzyce i co ma z nią robić. Bardzo ładnie muzykowała w lirycznym ogniwie Wariacji zwłaszcza ogniwach, imponująco wręcz zagrała finał. Jej gra, mimo, że chyba niczego jej nie brakowało, jednak jakoś całościowo nie przypadła mi do gustu. Japonka zmieniła cały program swojego występu w I etapie. Czy miało to jakieś znaczenie? Czy dobrze zrobiła? Tylko ona to wie…

  

II ETAP

12.11.2010

Pavel Yeletskiy – Białoruś

Paderewski-Intermezzo polacco op. 14 nr 5Legenda op. 16 nr 1

Schubert – XX Sonata A-dur D. 959

Bardzo ciekawy pianista, grający lekko, bez wysiłku, sprawnie i efektownie; wykonawca myślący, skupiony i muzykujący. Czyż mógł zatem zagrać Intermezzo bez fantazji i swobody? Zrobiło wrażenie. Muzykuje naturalnie, tak jak się gra, po prostu, bez specjalnego obwieszczania światu. Chyba tak należy wykonywać ten piękny zawód. Bardzo naturalnie sformował też i środkową część Legendy. Schubert – zadanie arcytrudne. Nie można i tu zagrać samych nut, trzeba zaintrygować wyrazowo, znaleźć sposób na interpretację tej bardzo głębokiej i niełatwej muzyki. Przede wszystkim zagrał Sonatę A-dur z oddechem, z refleksją, ciekawie potrafił też grać kontrastami, żywo, wrażeniowo. W części drugiej ładnie frazował, śpiewnie – co najważniejsze. Była to opowieść wielobarwna, ciekawa, prawdziwa, bez żadnychsentymentalizmów. Scherzo zabawne i diaboliczne, z udanym wykorzystaniem dobrej pianistyki. Ciekawa była ta „jego” Sonata.

Vladimir Levitsky – Rosja

Paderewski – Mazurek op. 9 nr 3, Krakowiak fantastyczny op. 14 nr 6,

Chopin – Ballada As-dur op. 47,

Schumann – Kreisleriana op. 16

Tu dopiero ciekawy pianista, bardzo mocno utalentowany choć rozpoczął mało mazurkowo ale jużKrakowiak zalecał się gamą kolorów o scherzowym jakby zabarwieniu, dobry to pomysł. Balladę rozpoczął wolno, nietuzinkowo więc budował jej wyrazową konstrukcję. Niby i dalej nie śpieszyło mu się specjalnie ale pianistycznie składał i złożył w końcu interesującą całość. Znakomita kulminacja. Żadnych wątpliwości. Co dopiero Schumann… Jaki znakomity start, jaka poważna narracja, jakie zamyślenie i refleksja tego bardzo młodego bo zaledwie 18- letniego pianisty… Gra ciągle ciekawa, a pianista ciągle myślący i skoncentrowany, liryczny i pięknie muzykujący. Ależ wrażliwi są dziś młodzi ludzie. Bliska jest mu ta muzyka, z całą pewnością. Finał bardzo mocny, świetna pianistyka. Tak skończył, a schodził skromnie, oklasków ledwie starczyło na dojście do schodów. Dziwne to.

Sergey Redkin – Rosja

Paderewski – Melodia op. 16 nr 2, Walc – Kaprys op. 10 nr 5,

Chopin – Ballada f-moll op. 52,

Schubert – Liszt – Aufenthalt S. 560 nr 3,

Rachmaninow – II Sonata b-moll op. 36 (II wersja)

W czasie przerwy wiadomość – zmarł Henryk Mikołaj Górecki. Zostałem poproszony przez mój macierzysty Program 1 Polskiego Radia o kilka telefonicznych słów dla magazynu Z kraju i ze świata… Smutna wiadomość, także dla Bydgoszczy bowiem już dawno temu postawiono w tutejszej Filharmonii Pomorskiej już za życia pomnik kompozytorowi, konkretnie jego popiersie. Prowadząca koncert poinformowała o odejściu Mistrza Henryka Mikołaja, publiczność uczciła jego pamięć minutą ciszy… Po radiowej wypowiedzi mogłem wejść na salę dopiero po Balladzie, którą jednak prawie w całości posłuchałem na korytarzu. Została odegrana bardzo dobrze, poważnie, dojrzale, a na konkursowej estradzie –jak się wnet przekonałem- zasiadł kolejny wybitnie utalentowany nastolatek, zaledwie rok starszy od Levitskiego. Młody, zdolny ale poważny i ambitny. Znakomici są ci młodzi pianiści zwłaszcza z Rosji, także z Białorusi. Pamiętamy doskonale Chazjajnowa i Trifonowa z ostatniego Konkursu Chopinowskiego, którzy dla mnie byli najprawdziwszymi bohaterami Konkursu, a nie Awdiejewa czy Wunder. Tutaj też blondyn z młodzieńczą czupryną, szczupły, wysoki, a tak wiele umiejący, z dużą wyobraźnią, z dużym opanowaniem warsztatu… Pieśń Schuberta – bardzo głośna, może nie zawsze precyzyjna ale barwna dźwiękowo. Bardzo podobała mi się też Sonata Rachmaninowa. Cały czas zwracająca uwagę. Mocna, dynamiczna, gęsta ale i pięknie liryczna, wzruszająca, pełna niezwykłych kolorów. Takie przyjechały tu talenty…

  

Denis Evstyukhin – Rosja

Chopin – Sonata b-moll op. 35,

Paderewski – Scherzino op. 10 nr 3,

Temat z wariacjami A-dur op. 16 nr 3,

Liszt – Rapsodia hiszpańska S.254

Pamiętam go z I etapu ostatniego Konkursu Chopinowskiego. Nieźle wypadł, był dobrze przygotowany, wszystko było zapięte na ostatni guzik ale dynamika gry obu etiud była, jak ją określamwielkomocarstwowa,  nie bardzo pasująca do muzyki Chopina. Tu rozpoczął od Sonaty, którą nie dane mu było zagrać w Warszawie. Zaczął bardzo wolno ale rozwinął akcję i finał I części był już właściwie mocny i żywy. Nie za dobrze wypadł w Scherzu, niepewnie, nie zawsze czysto choć pokazał parę ciekawych wykonawczych rozwiązań. Marsz też nie przekonał mnie do końca, i tam dało się słyszeć wykonawcze problemy, np. z trylem w basie, tuż przed częścią liryczną, nb. ładnie przez niego wyśpiewaną. Zdumiał mnie finał dzieła, pokazał nim, że jest pianistą, którego nie można lekceważyć. Takiego zakończenia nie powstydziłby się niejeden renomowany artysta. Zadziwiająco wyraziste, bardzo plastycznie wygrane, pianistycznie – bodaj nieskazitelne ! Bardzo ciekawy Paderewski: Scherzino zagrał z wdziękiem, finezyjnie, a Temat z wariacjami równie ślicznie dźwiękowo… Niestety były i drobne potknięcia tekstowe. Rapsodia Liszta od początku bardzo głośna ale też barwna, świetnie przygotowana od strony technicznej. Pianista spokojny, bardzo opanowany.

 

Konstatntin Lapshin – Rosja

Schubert – Sonata A-dur D.664,

Paderewski – Melodia op. 16 nr 2, Menuet op. 14 nr 1,

Czajkowski – Pletniow –Suita koncertowa z baletu Śpiąca królewna

Ładnie wyśpiewał Schuberta, muzyka pierwszej części płynęła i pięknie, i lirycznie. Ciekawa druga, epicka bardzo część bo rozmuzykowana, bo grana ładnym dźwiękiem. Dowcipnie, z humorem zagrał trzecią część. Bardzo dobry początek występu. Potem pięknie muzykował w utworach Paderewskiego, ładnie „rysując” wszystkie melodie i tematy. Suita pokazała już parę wątpliwości. Nierówna wykonawczo, nie zawsze czysta, trochę zamazana, grana z mniejszą precyzją. Pozostała natomiast duża muzykalność Rosjanina i prezentowany stale wirtuozowski pazur.

Kateryna Titova – Ukraina

Beethoven – Sonata C-dur op. 2 nr 3,

D. Scarlatti – 3 Sonaty (h-moll L.449, d-moll L. 413 i A-dur L.135),

Paderewski – Au soir op. 10 nr 1, Menuet op. 14 nr 1,

Prokofiew – III Sonata a-moll op. 28

Beethoven zagrany w moim guście – zdecydowanie, ostro, precyzyjnie, artykulacją jakby trochę w stylu Mistrza Sokołowa. Spora indywidualność, nie tracąca na wartości także np. w części wolnej Sonaty. Pianistka starała się nie tracić żadnej okazji do pozytywnego, wartościowego zwrócenia na siebie uwagi jakimiś drobnymi choćby wykonawczymi smaczkami. Świetne Scherzo – plastyczne, mocne, bardzo beethovenowskie. Pianistka precyzyjna w szczegółach, z przemyślanymi już interpretacjami, prezentowanymi z pasją ale i z dobrą bo twórczą rutyną. W finale zwróciła moją uwagę bardzo precyzyjną realizacją trudnych bo tak podobnych do siebie figur. Sonaty Scarlattiego zabrzmiały diametralnie inaczej co tylko doskonale świadczy o świadomości muzycznej pianistki. Dźwięki łagodniejsze, bardziej „przy sobie”, inna technika, typu perlistego, inna też dynamika. W drugiej Sonaciedorzuciła jeszcze grację, wdzięk, i to niecodziennego typu, jakby sarabandowego, a w trzeciej – zaimponowała bardzo efektowną pianistyką. Wyrazistość wygrywanych figur dawała i tu satysfakcję. Jej Paderewski zrobił na mnie wrażenie jakby pozycji drugoplanowej, mimo urokliwości Au soir, a zwłaszcza dlatego, że Menuet zabrzmiał w kluczowym momencie omal mocniej niż… SonataBeethovena. Prokofiew –na koniec- to muzyka najbliższa jej, to jej żywioł, jej świat. Technicznie zagrała ten tak niezwykły utwór bez zarzutu, do tego efektownie, wyraziście. Potężny program, bardzo dobrze zrealizowany. 

 

Hanwen Jin – Chiny

Paderewski – Au soir op. 10 nr 1, Krakowiak fantastyczny op. 14 nr 6,

Schoenberg – Małe utwory op. 19,

Liszt – Sonata h-moll

Paderewski w jego ujęciu rekordowo głośny, brzmiący trochę inaczej niż u innych. Ładnie zabrzmiał Steinway w Krakowiaku. Zresztą fortepian odegrał w tym występie ważną rolę sprzymierzeńca. Miniatury Schoenberga (nazwanego przez prowadzącego Alanem) pokazały przede wszystkim jego wykonawczą precyzję i zdyscyplinowanie, jakąś też, szczególna formę wrażliwości. Gwoździem programu było na pewno lisztowskie arcydzieło. Wykonanie nie pozostawiło u mnie najmniejszych wątpliwości. W zasadzie mógłbym życzyć każdemu pianiście takiego właśnie uporania się z tym piekielnie trudnym dziełem. Gra wręcz wzorcowa, jakby kopia najlepszych wykonań, z Zimermanowym na czele. Technika o wysokim połysku, wszystkie tony mocno i szeroko brzmiące (tu fortepian zdał szczególny egzamin). Wszystkie sploty głosów czytelne, klarowne, przejrzyste, nic nie zginęło w fakturalnym gąszczu. Może najmniej efektownie wypadła fuga ale reszta, z finałem na czele, tym mocnym, ale i tym wyciszonym, refleksyjnym – wypadła znakomicie.

 

Bruno Vlahek – Chorwacja

Beethoven – Sonata A-dur op. 101,

Paderewski –Nokturn op.16 nr 4, Caprice (genre Scarlatti) op. 14 nr 3,

Chopin – Polonez – Fantazja As-dur op. 61,

Strawiński – Agosti – Trzy części ze suity Ognisty ptak  

Beethoven Vlahka nie wydał mi się szczególnie atrakcyjny. Był inny od wcześniejszych, taki nie do końca oczywisty, określony, jakby estetycznie niepewny… Oba utwory Paderewskiego ładnie odegrane, z romantyczna wrażliwością. Kaprys szczególnie wartościowy, zagrany w prawdziwie koncertowym stylu – może i nawet na nagrodę za Paderewskiego. Gorzej z Chopinem. Sporo usterek wykonawczych, wiele dźwięków bez dźwięku, tzn. nie odzywały się klawisze (choć może to być i wina instrumentu, bo tego wieczoru i u innych pojawiały się takie „atrakcje”). Na pewno nie brakowało pianiście wykonawczego impetu oraz –jeszcze pewniej- ambicji. Skuteczność w dziele Strawińskiego – Agostiego bardzo wysoka ale jakoś dla mnie niewiele z tego wynikało. Zmęczyła mnie trochę ta jego doskonałość, taka bardziej wystudiowana, również w zachowaniu, w reakcjach. Preferuje jednak bardziej naturalną.

13.11.2010

Lie Chen – Chiny

Mozart – Rondo a-moll  KV 511,

Schumann – Fantasiestücke op. 12,

Paderewski – Au soir op. 10 nr 1, Scherzino op. 10 nr 3,

Skriabin – IV Sonata Fis-dur op. 30

Posiadła prosty klucz do prezentacji muzyki – gra spokojnie, pięknie muzykuje, dysponuje dobrym pianistycznym warsztatem, który jej na wiele pozwala choć ta błogość, czasami, zakłócana jest mniejszymi lub większymi „drobiazgami”. Tak było w Rondzie, czasami u Skriabina. Najładniejszy Schumann, może dlatego, że natura jej bliska jest –jak się zdaje- naturze muzyki tego kompozytora. Grała ten cykl subtelnie i romantycznie ale tam gdzie trzeba było potrafiła zagrać pełnie, szeroko, a i mocno zagrzmieć. Tą delikatnością w op.12 Chinka najpewniej zbliżyła się bardziej do idei kompozycji, zwłaszcza do jej fantastycznego tytułu. Jedna z tych pianistek, które wiele potrafią, a jakoś nie daje to pełni zadowolenia. I jak tu każdemu dogodzić ?

  

Lilit Artemyan – Armenia

J. Haydn – 47 Sonata h-moll,

S. Prokofiew – 10 utworów z muzyki do baletu Romeo i Julia op. 75,

I. J. Paderewski – Chant d’amour op.10 nr 2, Caprice Valse op.10 nr 5

W II etapie zobaczyłem coś czego nie dostrzegłem w poprzednim, mianowicie całej gamy i palety min i póz, jakie robiła pianistka w czasie grania, a nawet tuż przed wydobyciem dźwięku, jakby oczekując tonu na kształt np. specjalnie sformowanych ust…Nie chcę się czepiać ale mnie to osobiście przeszkadza w odbiorze muzyki, co wcale nie oznacza, że trzeba zachowywać non stop poker-face, jak czyniła to przez cały czas swojego występu fenomenalna pianistka rosyjska Nadieżda Pisariewa. U Lilit przydałoby się tego znacznie mniej, a u Nadieżdy choć odrobinę zewnętrznego śladu poruszenia muzyką. W SonacieHaydna –u Artemyan- była krótka i ostra artykulacja, w drugiej części spokojna narracja menuetowa, z pełną grą acz wielce subtelną (nie zawsze pewne były repetycje). Muzyka Prokofiewa zaś – właściwie ostra w rysach, dynamiczna i motoryczna, co naturalne, z czysto artykułowanymi wszelkimi figuracjami. Zachwyciła mnie szczególnie realizacja smutnych portretów bohaterów: tych tak mocno zamyślonych… Bardzo przydały się utwory patrona Konkursu – wreszcie coś innego zaczęło się dziać: coś bardziej szerokiego, romantycznego. Kapitalnie zakończyła swój występ zwiewnym wielce wykonaniem Walca.

 

Aleksander Dębicz – Polska

F. Schubert – XX Sonata A-dur D. 959,

I. J. Paderewski – Mazurek A-dur op. 9 nr 3 i Mazurek H-dur op.9 nr 4, Caprice (genre Scarlatti) op. 14 nr 3

Od razu poszedł na całość, wg mnie bez stosownej u Schuberta refleksji. Grał szybko, gonił przez co stwarzał wrażenie muzyki wygrywanej powierzchownie. Ta muzyka w jego interpretacji nie ma wagi, nie ma należnej głębi. Do tego mruczał dotkliwie. Młodym może się wydawać, że mogą już wszystko zagrać, ale na Boga, od czego mają mentorów… W II części dobrze zrobiło pianiście wolniejsze tempo – od razu było ciekawiej, miał znacznie więcej czasu na muzykowanie. Ale kiedy tylko pojawiły się gamki, znów było inaczej, pojawiły się też płasko brzmiące akordy oraz …wymruczane recitatiwy. Scherzo zagrał żywo a część ostatnią, podsumowującą, z jednej strony właściwie wyśpiewał, a z drugiej zamknął zdrivem rodem z I części. Bardzo ładne i ujmujące wręcz były mazurki Paderewskiego bo zagrał je naturalnie, szczerze i prawdziwie, nie goniąc, nie przyśpieszając. No i znakomity finał – Kaprys w duchu Scarlattiego. Zagrał go bardzo efektownie, a i spontanicznie.

 

Young – Im Choi – Korea

L. van Beethoven – VI Sonata F-dur op. 10 nr 2,

S. Prokofiew –VI Sonata A-dur op. 82,

I. J. Paderewski – Au soir op. 10 nr 1 i Scherzino op. 10 nr 3

Beethoven zdecydowany, żywy, wartki, dosadny ale też subtelny w samym otwarciu. Beethoven bez wątpliwości, bez żadnych sztywności, migotliwy, efektowny i wartościowy jako propozycja Koreanki. Utwory Paderewskiego znowu śliczne, urokliwe, po prostu pięknie odegrane. Z ładna zabawą nastrojem, z wdziękiem i elegancją w Scherzino. Prokofiew to muzyka bliska pianistce. Potrafi w tym dość rzeczowym, w pewnym nawet mechanicznym jej świecie pokazać pazur i charakter. Dużo u niej fantazji i wyobraźni. Gra głośno ale bez przerysowań, idealnie dostosowując dynamikę do prezentowanej muzyki. Ładna druga część, zagrana refleksyjnie. Błyskotliwy finał dzieła. Bardzo dobra pianistka. 

 

Sae – Nal Kim – Korea

L. van Beethoven – Sonata C-dur op. 53,

I. J. Paderewski – Au soir op. 10 nr 1 i Scherzino op. 10 nr 3,

F. Liszt – koncertowa parafraza Rigoletto S. 434

Jaka sprawność techniczna! Jaka wykonawcza energia ! Waldsteinowską zagrała z zębem i pasją, w zasadzie bez skazy, w bardzo dobrym stylu. Ciekawie wyważyła równoległe linie w części drugiej, zagrane muzykalnie i bardzo naturalnie, a w trzeciej – pokazała swój duży dynamizm i –jak sądzę- spore obycie estradowe. Paderewskiego ukazała z uczuciem, nokturnowo oraz lekko i precyzyjnie. Parafraza pokazała zaś nade wszystko jej świetną technikę i lekkość gry co bardzo jej, parafrazie, służyło. Utwór trwał bardzo krótko ale tak to jest, jeśli gra się go tak znakomicie. To chyba jej popisowy, recitalowy numer.

 

Michał Szymanowski – Polska

I. J. Paderewski – Legenda op. 16 nr 1, Polonez H-dur op. 9 nr 6

F. Chopin –Nokturn Des-dur op. 27 nr 2 i Ballada F-dur op. 38,

F. Liszt – II Ballada h-moll S. 171, Skriabin – Fantazja h-moll op. 28

Znakomity występ Polaka. Rozpoczął od dzieł patrona Konkursu. Legenda była spokojna, ze świetną kulminacją, zakończona długim wybrzmieniem – tajemniczo i nietuzinkowo. A Polonez? Wzorcowy wręcz. Rozmach i precyzja, słodycz części lirycznych, diaboliczność akordów, niekwestionowana w końcu pianistyczna klasa. Utwór ten powinien być nam znany na równi z chopinowskimi arcydziełami ! Musimy jak najszybciej nadrobić tę naszą zaległość. To wielki wstyd, że nie znamy tego i wielu innych dzieł Paderewskiego. To znakomity utwór, takież samo było wykonanie! Chopin podobnie. Szymanowski umie grać Chopina, jak mało kto. Gra go bardzo szczerze i naturalnie. Zaimponowało mi zwłaszcza wykonanie Ballady, z piękną i liryczną narracją wstępu, ze znakomitym, burzliwym rozwinięciem. Wspaniale, że Szymanowski jest tak opanowany, że doskonale wie co ma robić, że nigdzie nie ma nastroju… nerwowości (w Nokturnie może odrobinę, i owszem), że potrafił tak znakomicie spuentować chopinowską Balladę. To duża rzecz. Kolejna Ballada, tym razem Liszta, znów imponująca. Piękne to było granie, z charakterem, w tonie lirycznym i zadumanym, mocno dramatycznym (gamy w lewej ręce !) i patetycznym (np. temat w prawej ręce). Jego gra oprócz walorów pianistycznych ma liczne walory muzyczne i artystyczne, do tego jest wirtuozem –jak to się mówi-pełną gębą. Na koniec swojego występu w II etapie Konkursu wybrał dzieło Skriabina, jak najsłuszniej. Doskonale czuje się bowiem w tej prawdziwej emocjonalnej gęstwinie. Znakomity i wyjątkowo wartościowy występ.

 

Piotr Kosiński – Polska

D. Scarlatti – Sonata D-dur L. 465, Sonata h-moll L. 449, Sonata G-dur L. 486,

I. J. Paderewski – Krakowiak fantastyczny H-dur op. 14 nr 6 , Temat z wariacjami A-dur op. 16 nr 3,

M. Ravel – Gaspard de la Nuit

Ładne Sonaty, różnorodne, ostatnia – najlepiej zaprezentowana, pod każdym względem. Krakowiakzadziorny, z charakterem, z szykiem i elegancją podania. Słychać było, że gra go nie od dziś. Kolejne wykonanie mogące kandydować do nagrody za pokaz utworu patrona Konkursu. Wariacje grał tak spokojnie i pewnie, że się… zgubił ale nie stracił rezonu, ładnie muzykował, szeroko i ciekawie pianistycznie. Na koniec cykl Ravela, tak popularny tutaj. Młodzi ludzie lubią go grać ale wiele ryzykują bo nie zawsze ich wiedza oraz świadomość artystyczna mogą zagwarantować powodzenie takiej próby. Moim zdaniem podejście tego zdolnego i bardzo ambitnego pianisty nie zakończyło się pełnym sukcesem. Był opanowany, radził sobie z wieloma problemami, a jednak nie zachwycił swoją pianistyką. Słychać było jakby czasami składał całości mniejszymi częściami, jakby wszystkie dźwięki spiętrzały się i zlewały w jednej magmie brzmieniowej, tak mało przejrzystej, tak mało klarownej. Był to Ravel taki nie do końca, nie na sto procent.

 

Nadezda Pisariewa – Rosja

F. Schubert – Impromptu f-moll op. 142 nr 1- D. 935,

I. J. Paderewski – Menuet op. 14 nr 1, Chant d’amour op. 10 nr 2,

Prokofiew –VI Sonata A-dur op. 82 

Za to w tym występie było dwieście procent skuteczności, absolutnej, arcymistrzowskiej precyzji, czystej, klasycznej. Nadieżda mogłaby tą nadwyżką zrekompensować braki precyzji może i wszystkich występujących tu w Bydgoszczy pianistów. Niesamowity talent. Schuberta grała tak leciuteńko, tak delikatnie, jak nikt. To było granie ładne ale i proste, zarazem, czyste, klasyczne, bez wydziwiania, ale i bez cienia nerwowości. Trzeba umieć zagrać „normalnie”, a potem można sobie fantazjować. Głosy wImpromptu dialogowały w wielce twórczym u niej spokoju. W Menuecie szczególnie okazałe były zwłaszcza te perliste figuracje. O, na końcu nie trafiła w górny dźwięk i wtedy lekko się, jakby, uśmiechnęła. Pisałem z początku o jej pokerowej twarzy, której nic nie mogło poruszyć – z tym małym, sympatycznym w końcu wyjątkiem. Ciekawe, przy takim ogromnym talencie pianistycznym być na zewnątrz taką, niewzruszoną postacią? A przecież w środku wiele się działo, musiało dziać. Przecież wPieśni miłości Paderewskiego pianistka poruszyła nas autentycznym pięknem podania i zapewne przeżyciem tych ważnych dla każdego człowieka uczuć, a na zewnątrz poker-face…Podobnie, a może jeszcze bardziej, widać to było w Sonacie Prokofiewa, zagranej genialnie, z perfekcją wręcz nieprawdopodobną. Silne ręce, szerokie ramiona, fantastyczna technika… Gra wielka, w części pierwszej nawet i monumentalna. Narracja bezbłędna, a do tego ogrom muzyki w tym motorycznym perfekcjonizmie. Jedno tylko pytanie, czy był tam też artyzm obok tej ekscytującej pianistyki? W półfinale będzie dużo Schumanna. Wtedy będzie chyba łatwiej odpowiedzieć…

14.11.2010

Soyeon Kim – Korea

R. Schumann – II Sonata g-moll op. 22,

Paderewski – Legenda op. 16 nr 1, Krakowiak fantastyczny  op. 14 nr 6,

Ravel – Gaspard de la Nuit

Niby to coś niezwykłego, ale ona po prostu grała Schumanna schumannowską artykulacją. Wszystko świetnie wygrywane i właściwie eksponowane. Tu nie było żadnego przypadku. Grała z ogromnym impetem, a widoczne i słyszalne zaangażowanie godne było utrwalenia. Spokojne muzykowanie, a zawsze ciekawe i różnorodne. Przez cały czas dbała o to aby było to granie godne wykonywanej muzyki. Wielkie wrażenie, takież przeżycie. Potem Paderewski – Legenda była lekcją śpiewu, słowiańskiej melodyjności i uczuciowości, a przy tym było to tak uniwersalne w wydźwięku – fantastyczne zjawisko. W prostym miejscu zgubiła się i trudno jej było się znaleźć – w Schumannie pewnie byłoby jej łatwiej. Bardzo ciekawy był, energiczny, także uniwersalnie wyrażony Krakowiak. Cykl Ravela frapujący. Bogaty we wrażenia, np. w kulminacji pierwszego ogniwa. Znakomity warsztat pianistyczny pozwolił artystce na idealne odczytanie i klarowne, przejrzyste wyodrębnianie właściwych warstw tej tak gęstej przecież faktury. Stąd tak wyjątkowo bogata interpretacja.

 

 

Eduard Kunz – Rosja

Beethoven –Sonata C dur op. 53,

Paderewski – Nokturn op. 16 nr 4, Menuet op. 14 nr 1,

Albeniz – Evocation z Iberii,

Liszt XII Rapsodia węgierska cis-moll

Beethoven od pierwszego dźwięku mocny, wyraźny, przejrzysty, precyzyjny. Drugą część rozpoczął cichuteńko, tym bardziej olśniło wejście pięknie wyeksponowanej i wyśpiewanej melodii. W finałowym ogniwie dzieła bardzo umiejętnie dozował napięcie, czym zwrócił już wcześniej moją uwagę. Nadto znakomicie korzystał z gry kontrastów. Bardzo dobre, dynamiczne było to wykonanie.Ewokacja finezyjna w prowadzeniu linii melodycznych, może i nawet zmysłowa, bardzo piękna. Niemal attaca przeszedł z Albeniza do Nokturnu Paderewskiego. Nie bez przyczyny, jak się zaraz okazało bo stworzył podobnej rangi poemat dźwiękowy. Wyeksponowanie tematu, w najlepszym guście takich gigantów fortepianu jak Czerkaski czy Horowitz. Powstał piękny, szeroki, romantyczny zaśpiew, może trochę rosyjski, przez te bogate tradycje, a już na pewno bardzo słowiański – w końcu jeden pień. Nagroda za Nokturn! Menuet, niespodziewanie z początku dość elegijny, potem nabrał barw. Liszt ciekawy pianistycznie, pełen różnych ciekawostek wykonawczych, ukazany efektownie, ze swoistym dla niego poczuciem humoru.

 

 

Hyun Jung Kim – Korea

Liszt – Dolina Obermana S.160,

Paderewski – Au soir op. 10 nr 1,

Polonez H-dur op. 9 nr 6, Chopin – Sonata b-moll op. 35,

Prokofiew – Podszept diabelski op. 4 nr 4

Szeroka i rozśpiewana była lisztowska Dolina. Pianistka wrażliwa, muzykalna i mocno zaangażowana w to, co robi. Wykonanie bardzo rzetelne. Kolejne śliczne ukazanie utworu Paderewskiego (Au soir). WPolonezie nie bardzo chyba wiedziała co ma zrobić, spory był zgiełk ale pianistycznie wyszło w końcu nieźle. Sonata b-moll bardzo dynamiczna, pełna werwy, czupurności; świetne Scherzo, mocny Marsz, bardzo ciekawy finał. Po raz kolejny odnoszę wrażenie, jakby lepsze były tu wykonania tego opusu niż na Konkursie Chopinowskim. Prokofiew dał nam okazję do poznania jeszcze jednego oblicza koreańskiej pianistki, choć nie wiem dlaczego wybrała sobie taki właśnie finał, po świetnym Chopinie…

 

 

Kirył Keduk – Białoruś / Polska

Chopin – Fantazja f-moll op. 49,

D. Scarlatti – trzy sonaty (Sonata C-dur L. 104, Sonata h-moll L. 147, Sonata d moll L. 422),

Paderewski – Nokturn op. 16 nr 4, Caprice (genre Scarlatti) op. 14 nr 3,

Liszt – Rapsodia hiszpańska S.254

Od początku bardzo dobra gra, spójna, przemyślana, dobrze leżąca w palcach. Grał z dużym i naturalnym impetem, ale też bardzo wrażliwie. Duży chopinowski talent, wiele potrafiący. Wykonanie technicznie czyściuteńkie. Ciekawe były też trzy sonaty Scarlattiego, zwłaszcza druga – zdecydowanie idąca do przodu, znakomita pianistycznie. Jeszcze lepsza trzecia – ze świetnie i bardzo łatwo zrealizowanymi repetycjami. Brawo. W utworach Paderewskiego wspaniała muzykalność. W Nokturniewyśpiewał melodię w stylu Kuntsa. Naprawdę ślicznie. Kaprys w duchu Scarlattiego, zagrany w dużym tempie, pokazał Keduka jako wytrawnego wirtuoza. Kapitalny występ, a przecież na koniec zostawił jeszcze sobie, i nam – Rapsodię Liszta. Zagrał ją naturalnie i gładko, wirtuozowsko choć niestety sporo było w finale omsknięć ale jak bywa w takich razach lepiej pójść na całość niż zagrać takie dzieło z asekuracją – jeśli już jest taka alternatywa. Mnie te omsknięcia zupełnie nie przeszkadzały. W każdym razie tak swobodnie i lekko, bez wysiłku grającego wirtuoza dawno nie słyszałem…

 

 

Katherine Treutler – Niemcy

Paderewski – Nokturn op. 16 nr 4, Caprice (genre Scarlatti) op. 14 nr 3,

J.S. Bach – Preludium i fuga Cis-dur z I t. DWK,

Schumann – Sonata fis-moll op. 11,

Messiaen – Ile de feu z cyklu Etudes de rythme

Pianistka bez zarzutu, doskonale przygotowana, grająca perfekcyjnie, bezbłędnie. Lotność, biegłość palców – znakomita, jakże przydatna u Bacha. Wygrywa wszystko co jest do wygrania. Jakim dysponuje bogactwem środków wykonawczych co szczególnie przydało się w Sonacie op. 11. Jest to granie do bólu profesjonalne ale też –co najważniejsze- żywe, prawdziwe i wiarygodne. Tak powinno się grać Schumanna, to tak potężne, tak ogromnych rozmiarów i arcytrudne dzieło. Etiuda Messiaena skończenie precyzyjna, pełna ekspresji, o klinicznie wręcz czystej, wzorcowej artykulacji. Skupienie, koncentracja miary i rangi Rosjanki Pisarjewej. Bezbłędność i precyzja także. Niezwykłe, zjawiskowe postaci pojawiły się na tym Konkursie. Zapomniałem, że na samym początku swojego występu Niemka bardzo pięknie wyśpiewała nam melodię Nokturnu – patrona Konkursu.

PÓŁFINAŁ

16.11.2010

Trudny Konkurs. Dla wszystkich. Jak zachować świeżość, jak do końca imponować jurorom, publiczności, choćby tylko garstce… Zaczynają się kruszyć najtwardsze kamienie, także te najszlachetniejsze choć nie od razu. Zagranie kwintetu jest pestką przy tym aby doskonale zagrać kolejny program recitalowy. A przecież przed finalistami pozostaje jeszcze jeden z wielkich romantycznych koncertów…

Pavel Yeletskiy – Białoruś

G. Kurtág – 7 Piano Pieces z „Játékok III & V

Liszt – Nuages gris (Trube Wolken) S. 199, La lugubre gondola  S. 200,

F. Chopin – Sonata b-moll op. 35

Wbrew pozorom kompozycje z repertuaru XX w. są dobrym probierzem wykonawczych i interpretacyjnych zdolności konkursowiczów. Tak zabłysnęła tutaj m.in. pianistka z Armenii, a w półfinale swoje duże możliwości w tym zakresie pokazał Białorusin. To swoisty test na dźwiękową wrażliwość, także na umiejętność pełnego wykorzystania „wielkości” instrumentu – tu Steinway był wymarzonym wręcz sprzymierzeńcem tej prezentacji- a, że warsztat pianistyczny pozawala mu na wiele, było na czym skupić uwagę. Tym bardziej, że pianista połączył –jak to zapowiedziała prowadząca- siedem kawałków Kurtaga z oboma utworami Liszta bo choć te ostatnie pochodzą z XIX stulecia, wiele je łączy z tymi całkiem niedawnymi, co nb. doskonale zaświadcza o wizjonerstwie Liszta. Kapitalnie zagrał Yeletskiy Szare chmury, bardzo malarsko je traktując (szarość to też kolor) a Posępna gondola, pisana na śmierć Liszta,przeniosła nas w inne jeszcze, bardzo odległe obszary już nieziemskiego bytowania… Brawa za kompozycje programu, z którym łączyła się jeszcze główna chyba pozycja – chopinowska Sonata z marszem żałobnym. To jest program ! Jak grał ? Znakomicie choć przegoniony nieco startSonaty trochę wzbudzał wątpliwości – w początku nieregularne akcenty „zjadały” jakby część kolejnej nuty motorycznej figury. Ale potem wszystko się wyrównało (z wyjątkiem powtórki ekspozycji). Najważniejsze, że był impet, wielka, dramatyczna energia, także w scherzo i w marszu, które były może trochę nerwowe, tryle nie do końca wygrywane ale ładunek emocji- ogromny. Finał, owo słynneogadywanie po pogrzebie, po raz kolejny tu znakomite!

Sergey Redkin – Rosja

 

D. ScarlattiSonata d-moll L.366, Sonata Es-dur L.142, Sonata d- moll L. 422,

Schumann – Fantasiestücke op. 111,

Prokofiew – VIII Sonata B-dur op. 84

Znakomity 19-letni pianista, grający z wielką intuicją, wyczuciem i smakiem. W Sonatach Scarlattiego idealna artykulacja, umiejętne różnicowanie, także powaga. W jego grze mimo to słychać młodzieńczą radość ale też –z drugiej strony- rozwagę, o czym świadczyła ostatnia toccatowa sonata, nazbyt ostrożna, nazbyt rozważna. Schumann – miejscami olśniewający, np. drugie ogniwo, zagrane pięknie, z wielką muzyczną i emocjonalną dojrzałością. Jaki artystyczny smak, jaka refleksja ! A finał, jakie napięcie ! Znakomicie przygotowany do Konkursu, także warsztatowo. W dziele Prokofiewa cały czas udowadnia nam, że nie ma przed nim żadnych barier. Zachwycała sprężystość gry, jej elastyczność. Gra porywała. Jak on to robi ? Grać z takim pianistycznym impetem. To kolejny bezbłędny tu pianista ale życia w nim, w jego interpretacjach, nastrojów, emocji może i najwięcej spośród tych objawionych tu talentów. Brawo !

 

 

Denis Evstyukhin – Rosja. Kwartet Śląski

Dworzak – Kwintet fortepianowy A-dur op. 81

Jako, że był to pierwszy kameralny występ półfinalisty Konkursu zastanawiałem się nad sensem tej części etapu, słuchając w miarę normalnego wykonania utworu. Taki występ w gruncie rzeczy ogranicza się do lepszego czy gorszego przegrania całości, z którego niewiele chyba wynika. Może lepiej byłoby dać pół godziny na przygotowanie, próbę i ew. zagranie jednej, wybranej części? Pierwsze koty, za płoty… Wykonanie bardzo dobre. Pianista elastyczny, wrażliwy na otoczenie Kwartetu, współpraca aktywna, nawet czasami dość twórcza. Piękna, w końcu, muzyka Dworzaka…

 

 

Konstantin Lapshin – Rosja. Kwartet Śląski

Brahms – Kwintet fortepianowy f-moll op. 34

Zaczynam jednak widzieć i słyszeć sens takiej prezentacji bo partnerstwo tu o wiele lepsze, ciekawsze, owocne. Jeszcze większa wrażliwość reakcji na muzykę i jeszcze wartościowsze muzykowanie. Bez wątpliwości, o ileż więcej było tu różnych wykonawczych i muzycznych niuansów – piękne było np. współgranie pianisty z zespołem, w II części. Świetnie pokonali kolejne ogniwo dzieła mimo wielu „pułapek” zastawionych przez kompozytora. Finał dynamiczny, aktywny, a granie żywe, efektowne, autentyczne.

 

 

Aleksander Dębicz – Polska

Haydn – 52 Sonata Es-dur,

Chopin – 4 Mazurki op. 6,

Prokofiew – VII Sonata B-dur op. 83

Podoba mi się u Dębicza spokój gry, a także to, że w tym twórczym wszak spokoju wygrywa wszystkie nuty i nie musimy się martwić o to, że zaraz się pomyli. Tak też zresztą było i z M. Szymanowskim. To na pewno cenna, nie tak jeszcze codzienna nasza nowa jakość. Haydn zagrany z napięciem, żywo, poważnie, konsekwentnie. Gra efektowna, świadoma, błyskotliwa technicznie. Po prostu zasiadł do instrumentu i zagrał dzieło, bez problemu. Za Mazurki nagrody na Chopinowskim pewnie by nie dostał, bo było jakby za równo i za jednostajnie ale był ładny dźwięk, było zdecydowanie i było parę ciekawych pomysłów np. w drugim mazurku. Prokofiew jest mu bardzo bliski. Słyszało się żywiołowość, ale i solidność organizacji np. I części. Potwierdził tu wszystkie swoje najlepsze cechy. Dał nam ciekawą opowieść, taką niecodzienną, wyrazistą, z charakterem… Kolejny jego tu świetny występ.

Michał Szymanowski – Polska

Schumann – II Sonata g-moll op. 22,

Brahms – Sonata f-moll op. 5

Kiedy rozmyślałem o tej nowej erze w polskim wykonawstwie, słuchając Dębicza, myślałem także o Szymanowskim, bo i on tak grał, w zasadzie bezbłędnie, do tej pory. A tu -niespodzianka. Schumann od początku sprawiał nerwowe wrażenie, jakby od pierwszej nuty pianista był na granicy i niemal od razu… stało się. Na szczęście szybko opanował sytuację i pokazał wiele muzyki i swojej naturalnej muzykalności. Potem była druga, jeszcze potężniejsza Sonata, którą grał z wielkim rozmachem. Świetnie radził sobie z jej trudnościami. Bardzo dobra była I część – dynamiczna, przekonująca. Cudownie zagrał wolne ogniwo, w zasadzie można sobie tylko takie wymarzyć, to była jego wyjątkowa kreacja. Okazałe było Scherzo, zagrane z właściwym napięciem, a w niezłym finale kolejna wpadka. Niby nic wielkiego, ale jednak. Mimo to uważam jego występ za bardzo poważny. Myślę jednak, że wybór dwóch TAKICH sonat był za bardzo ryzykowny. Czy zapłaci za to wysoką cenę?

 

 

Soyeon Kim – Korea. Kwartet Śląski

Schumann – Kwintet fortepianowy Es-dur op. 44

Bardzo dobre muzykowanie, bardzo owocna współpraca. Świetnym występ, bez problemów. Koreanka pewna, świetnie wchodząca w ciemność, jasno wyeksponowana. Wrażliwie reagowali i przejmowali swoje role także muzycy Kwartetu. Zastanawiałem się tylko czy w altówce nie ma zaznaczonego legata w podejmowanym głosie w I części ? Bardzo profesjonalne granie.

 

 

Eduard Kunz – Rosja. Kwartet Śląski

Dworzak – Kwintet fortepianowy A-dur op. 81

Samo dzieło arcypiękne, bardzo belcantowe, tak po słowiańsku rozśpiewane. Ładnie to wykorzystał pianista dodając jeszcze –jakby- bogactwo śpiewności Czajkowskiego. Bardzo dobry więc wybór utworu. Zaczął jednak od głośnego grania – jeszcze nikt sobie na takie, tu, w kameralnym półfinale, nie pozwolił ale najważniejsze, że były też piękne i ujmujące kulturą kontrasty. To głośne granie wynikało bardziej –jak myślę- z takiego intensywnego, by nie rzec totalnego podejścia do wykonania. Sprzyjał temu otwarty i potężny tym bardziej instrument, może też jakaś chęć szczególnego zaznaczenia swojej obecności? Ale już druga część ślicznie rozpoczęta przez pianistę, bardzo autentycznie – tu nie można udawać wrażliwości. Podobało mi się oryginalne kontrapunktowanie Kunza w tej części z zespołem. Bardzo to było efektowne. Imponowała mi -w kolejnej części dzieła- jego duża swada, niezwykła wykonawcza świeżość, efektowność i błyskotliwość gry. Lubię takie oryginalne i tak charakterystyczne popisy. Powodują przede wszystkim ciekawość co będzie dalej, a na konkursach jest to wrażenie fundamentalne, co by nie powiedzieć…

 

 

Hyun Yung Kim – Korea

Carl Vine – I Sonata,

Liszt – Sonata h-mollS. 178

I tu pojawił się współczesny repertuar – Sonata australijskiego kompozytora (ur. 1954), która pokazała nieprawdopodobny temperament pianistki oraz niebywałą, nb. mocno związaną z nią wykonawczą precyzję, którą zachwycała dotychczas. Sporo było tam muzyki, poważnie zarekomendowanej przez Koreankę. Nie można przejść obojętnie obok tak wykonanej nieznanej muzyki, czasami egzotycznie i niełatwo brzmiącej przy pierwszym wysłuchaniu. Potem wielka Sonata Liszta – znów wielka energia, znów pojawił się wielki impet. Bardzo dobre granie, mocne w podstawach, solidne, niesłychanie świadome. Żadnego spadku napięcia, uwagi, koncentracji, bardzo dobra fuga ale i u niej pojawiło się w sumie sporo całkiem poważnych wpadek. To była bodaj największa niespodzianka, bo do tej pory na Koreance można było polegać jak na Zawiszy… Kolejny dowód, że nie ma ludzi bezbłędnych. Pewnie trudno jej się było z tym pogodzić. Nam też.

  

Katherina Treutler – Niemcy

Debussy – 12 Preludiów (I zesz.),

Prokofiew – III Sonata a-moll op. 28

Ogólnie, bodaj wszystkie zaprezentowane przez Niemkę Preludia miały swoja najwyższą jakość choć i ta pianistka okazała się istotą błądzącą, nie automatem czy zaprogramowanym komputerem, jak się o niej też mówiło czasami (nigdy wszak nie zapominając o jej fantastycznej urodzie, co ważne przy próbie jakichkolwiek komputerowych porównań, które w tym starciu nie mają żadnych szans). Już bowiem wPreludiach pojawiały się drobne niepewności ale to, co wisiało w powietrzu, bo to się czuje, stało się w drugim wykonywanym dziele, i to w stopniu, w wymiarze absolutnie nieoczekiwanym. Dla mnie była toSonata niespójna, niespokojna, nie na miarę jednej z najznakomitszych tu pianistek a kompletna bezradność w kilku miejscach była dla mnie wręcz szokiem. Tak więc i bydgoski Konkurs potwierdza starą, dobrze wypróbowaną regułę, że w zasadzie z etapu na etap i najlepsi grają gorzej niż do tej pory. Zobaczymy co będzie dalej…

17.11.2010

Pavel Yeletskiy- Białoruś

Kwartet Śląski

Brahms – Kwintet fortepianowy f-moll op. 34

Granie mocne, totalne, pisałem o nim wcześniej. Świetna pierwsza część, pianista dobrze znał swoje miejsce, grał muzykalnie. Potem niestety niewiele się działo, zwłaszcza w wolnej części. Po prostu grali, i tyle. Postawa pasywna, nijaka, nie sprzyja rozwojowi sztuki, także muzycznej. Brzmienie całości mało ciekawe, niekiedy brzęczało jak w przysłowiowym ulu. W kolejnych ogniwach działo się o wiele więcej ale bardziej z natury rzeczy aniżeli z inwencji i aktywności wykonawców.

 

 

Sergey Redkin – Rosja

Kwartet Śląski

Dworzak – Kwintet fortepianowy A-dur op. 81

Kiedy zaczął grać pomyślałem od razu – chyba gra po raz pierwszy bo pędził z tą muzyką najszybciej jak potrafił. Może tak objawiła się półfinałowa trema 19-latka? Wolna część już całkowicie uspokojona. Nie tylko pięknie w niej muzykował ale znakomicie potrafił poprowadzić –  wtedy, kiedy powinien – muzyczną akcję. Co najważniejsze muzykowanie to, jego gra, były nie tylko przewidywalne ale miały znamiona artystyczne, kreatywne. Jeśli nawet były „tylko” wynikiem działania jego intuicji – to tym bardziej wartości te są tu godne podkreślenia. Bardzo wrażliwy młodzieniec, ładnie reagujący na piękno wykonywanej muzyki. Część kolejna, pełna ognia i młodzieńczego temperamentu, który doprowadził Redkina do prawdziwego zagalopowania się w powtórce Scherza. Jak to się mówi poszedł na całość ale młodość rządzi się swoimi prawami… Atrakcyjna i część ostatnia, w której pokazał szczególną aktywność muzyczną. Przede wszystkim zachwycił wyczuciem artykulacyjnym – słychać go było zawsze tyle, ile trzeba, a to jest osiągnięcie. Do tego wszystkiego dorzucił jeszcze bardzo szybkie tempo ale zawsze był razem z muzykami, świetnie „skontrolował” przebieg samego finału. To było imponujące. Teraz mogę to napisać, że bardzo przypomina mi wspaniałego młodego rosyjskiego chopinistę z październikowego Konkursu – Mikołaja Chazjajnowa, nb. studenta naszego tu jurora – prof. Michaiła Woskriesienskiego, przy okazji przekazuje Profesorowi gratulacje ! Talenty – najwyższej próby !       

 

 

Denis Evstyukhin – Rosja

J. Haydn – 23 Sonata F-dur,

Chopin- Fantaisie-Impromptu cis-moll op. 66, Impromptu As-dur op. 29, Impromptu Fis-dur op. 36,Impromptu Ges-dur op. 51,

Prokofiew – VII Sonata B-dur op. 83

Poszedł jak burza rozpoczynając Haydna. Moim zdaniem za burzliwie, za ostro. Na szczęście kontrastuje, wie, kiedy zagrać ciszej, nawet delikatniej. Część wolna zagrał z napięciem, z muzykalnością, pełna impetu była część finałowa – drwa leciały, dźwięki się nie odzywały ale nie miało to znaczenia przy wielkim sensie jego gry. Chopina też zaczął mocno, mimo, że to delikatne i w sumie zwiewne op. 66 ale on tak gra, także Chopina. I tu nie zapominał o ciekawym różnicowaniu. Temat główny zagrał jednak lekko, śpiewny – śpiewnie. Trochę to Impromptu grał po swojemu ale tu nie Konkurs Chopinowski, z którym Denis -przypominam- rozstał się bardzo szybko. Pozostałe Impromptus – godne uwagi, idące do przodu, zagrane z dużą wyobraźnią, z wieloma ciekawymi pomysłami wykonawczymi. Bardzo dobrze poukładany pianista, uporządkowany, ciekawie i ładnie grający mimo sporej dynamiki także w op. 36. Prokofiew oczywiście mocny, dosadny ale precyzyjny i atrakcyjny muzycznie, pianistycznie też – wszelako. Znakomita forma I części. Niezawodna wykonawczo całość.

 

 

Konstantin Lapshin – Rosja

Debussy- 2 preludia z II zesz. nr 7 Ce qu’a vu le vent d’ouest, nr 8 Ondine,

Schumann- Kreisleriana op. 16, Takemitsu- Rain Tree Sketch,

Bałakirew – Islamey, Oriental Fantasy

Piękne Preludia. Pokazał w nich klasę, wrażliwość, subtelność. Schumannem mnie nie zachwycił. Ani trochę. To nie jest pianistyka uniwersalna, bezpośrednia, prosta (pisałem tu o tym wcześniej, oceniając grę jednego z polskich pianistów). Najgorsze jest to, że trudno się do takiej gry przyczepićbo wszystko jest w zasadzie idealnie wygrane, a jakoś nie jest idealnie… Najważniejsze jest jednak to, że jest to pianista czuły na muzykę Schumanna i wystarczająco przygotowany do jej podjęcia. Gra jest precyzyjna, pianista nie ma żadnych zahamowań, barier, a mimo to jego gra nie robi należnego wrażenia. Utwór japońskiego kompozytora, szalenie impresyjny, obrazowy, bardziej chciałbym go usłyszeć przedPreludiami. Niestety najmniej udana była –jak się okazało- Fantazja wschodnia. Choć miała wiele wartości, grał była efektownie, miała też wiele niepewności i omsknięć. Jak na koniec programu – trochę za wiele…

 

 

Aleksander Dębicz – Polska

Kwartet Śląski

Zarębski –Kwintet fortepianowy g-moll op. 34

Kwintet brzydki brzmieniowo i artykulacyjnie, także wyrazowo: wyciosany, ostry, kanciasty, głośny, a nawet bardzo głośny. Wiele błędów, wynikających -jak mniemam- z prostego nieprzygotowania. Kiedy słuchałem tego występu zastanawiałem się czy była jakaś praca pianisty z zespołem. W każdym razie, jeśli nawet była to nie przyniosła żadnych efektów…

Michał Szymanowski – Polska

Kwartet Śląski

Zarębski – Kwintet fortepianowy g-moll op. 34

Z jednej strony niby trudniej, ale w tej konstelacji o wiele łatwiej było pokazać się z dobrej strony, w tym samym utworze, od razu. Natychmiast wyszła ogromna – w kontraście – muzykalność tego pianisty, od razu zauważalny porządek wykonawczy, nadto, co ważne – duża przewidywalność i znakomita współpraca z zespołem. Pięknie zagrali II część, bardzo kulturalnie, szerokim strumieniem płynęła cudowna muzyka Juliusza Zarębskiego. Dużo było w nim, w tymże strumieniu, różnych subtelności, automatycznie i w zespole, który -co naturalne- reaguje na solistów, w zależności od potrzeb i wymagań. Mimo, że i Michałowi Szymanowskiemu zdarzały się omsknięcia i pomyłki, to jednak o jego niewątpliwym sukcesie w tej kameralnej części półfinałów zdecydowała przede wszystkim zupełnie inna jakość gry, brzmienia, rozumienia muzyki i samego podejścia do niej.

Soyeon Kim – Korea

Schubert – Impromptu B-dur op. 142 nr 3,

Prokofiew – VII Sonata B-dur op. 83, Albeniz- Triana,

Liszt – Après une Lecture de Dante – Fantasia quasi sonata

Impromptu eleganckie, kulturalnie podane, bardzo schubertowskie. Prokofiew zgodnie z oczekiwaniami efektowny wykonawczo ale nie na sto procent. W trakcie słuchania II części, skonstatowałem w którymś momencie, że Koreanka niczego nie wnosi w to wykonanie. Do tego to było kolejne tu wykonanie tej dość popularnej Sonaty. Było tu parę utworów, po które chętnie sięgano, i to aż w trzech etapach, podobnie zresztą było na Konkursie Chopinowskim. Tak to jest, jak się dba o komfort konkursowiczów, bo to przecież oni sami składają sobie programy swoich występów. Tu może i słusznie ale w Warszawie – moim zdaniem niekoniecznie tak się powinno dziać. Triana efektowna ale bez fajerwerków, czyli przyjęta bez entuzjazmu. Liszt perfekcyjny, niezawodnie wykonany. Odniosłem jednak wrażenie, że jest to bardziej perfekcja dla perfekcji, że niczemu nie zdołała służyć. Zmęczenie ? Moje ?

 

 

Eduard Kunz – Rosja

Haydn – XII Sonata A-dur, Debussy-Clair de lune,

M. Ravel – Gaspard de la Nuit, Rachmaninow – Etude-Tableau C-dur op. 33 nr 2, Lilacs op. 21 No. 5

W Haydnie bardzo spokojna narracja, ciekawa, od razu zatrzymująca uwagę. On gra zupełnie inaczej niż wszyscy inni. Zaczyna cicho, po czym, kiedy nagle wyeksponuje głos tematu, melodii, kontrapunktów – od razu ożywia to nie tylko samo dzieło ale i nas. To jest pomysł. Krótka Sonata, przeszła szybko, ledwie dotknięta… W Debussy’m podobnie. Takie czarowanie delikatnością touchee to niewątpliwie jego specjalność, nie jedyna zresztą. Poczarował, poczarował i przeszedł do Ravela. Od razu, attaca, podobnie uczynił w II etapie łącząc zmysłowość Ewokacji Albeniza z niezwykłą, zauważona przez niego poetykąNokturnu Paderewskiego. Dalej czaruje, w jak najlepszym rozumieniu tego pojęcia, wciąż bowiem obowiązuje ta jego licentia poetica. Narzekałem tu czasami na nieprzejrzystość artykulacyjną ravelowskiego arcydzieła, że głosy były jedną magmą, często bałaganem dźwiękowym. U Kunza było tak, jak sobie to wyobrażam – cały czas wiedziałem, co jest ważne, choćby i tylko dla niego bo to przecież jego kreacja. Jakie to wszystko było piękne i świeżo brzmiące, jakie przejrzyste i wyraziste… Kulminacje przygotowane wzorowo. Scarbo właściwie bardziej dynamiczny od poprzednich, posępnych i poetyckich ogniw. Jaki finał… Fantastyczne wykonanie, pod każdym względem. Kawał z niego pianisty, muzyka i artysty. Rachmaninow wykonany w tym samym duchu ale to przecież jego licentia poetica…

 

 

Hyun Jung Kim – Korea

Kwartet Śląski

Dworzak – Kwintet fortepianowy A-dur op. 81

Znakomity występ kameralny, kto wie czy nie najlepszy ? Pewnością gry, zdecydowaniem, aktywnością muzyczną, także dojrzałością i jakby jakimś –jak to było cały czas słychać- bardzo dużym doświadczeniem, a przecież ma dopiero 19 lat i prawdopodobnie nie ma w tym względzie jakichś szczególnych osiągnięć. Talent, doskonale nam znany z poprzednich etapów. Fantastyczna chyba partnerka dla zespołu. Akompaniowała tak niezwykle, że stapiała się z muzykami – nikt tego wcześniej tak nie zrobił. Nawet dwa razy wychylałem się z mojego miejsca upewniając czy akurat gra. Grała, i nie było słychać fortepianu tylko fortepian stopiony z tonami instrumentów smyczkowych. To była jedna barwa. Jakie niesamowite musi mieć wyczucie osiągając taki efekt… Kiedy wychodziła na wierzchczyniła to znów z wielkim smakiem i wyczuciem. Żadnych krzyków, ostrości, siły. Każda część dawała mi ogrom satysfakcji. Pod każdym względem. Idealne starty, idealne proporcje, iście mistrzowska kameralistyka a przy tym jakieś to wszystko było cudownie normalne. Wielkie brawa !

 

 

Katharina Treutler – Niemcy

Kwartet Śląski

Brahms – Kwintet fortepianowy f-moll op. 34

Po niej spodziewałem się tu bardzo wiele i nie zawiodłem się. Żadnej nerwowości, gonienia, wręcz przeciwnie dążyła do pewnej nawet monumentalizacji, właściwej Brahmsowi. Gra była zdecydowana, masywna, mocna choć zawsze prezentowana z dużym wyczuciem. Muzyka w ich ujęciu, bo cały czas zgodnie i owocnie Niemka współpracowała z Kwartetem, płynęła godnie i szlachetnie. Choć może nie był to poziom kameralistyki Koreanki to jednak górowała nad nią tym choćby, że grała najbliższą jej ze wszystkich muzykę. To się słyszało. Znakomite było ich muzykowanie, wielka łączyła ich energia wyrazowa. To było dla mnie niezapomniane przeżycie!

FINAŁ

19-20.11.2010

Solistom towarzyszy Orkiestra Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy pod dyrekcją Marka Pijarowskiego.

  

Siergey Redkin – Rosja

Chopin –Koncert fortepianowy e-moll op. 11

Bałem się, że młody Rosjanin nie zdąży nauczyć się koncertu. Umiał, zdążył, potrafił. Do tego stopnia, że zagrał go z jakimś zrozumieniem, a co najważniejsze spokojnie, lekko i delikatnie. Nigdzie nie forsował dźwięku, potrafił właściwie wyważyć napięcia, ładnie frazował, niekiedy nawet – np. w Romancy – umiał ją modelować. Czynił to na swoim poziomie, dość pewnie, na pewno nie było to li tylko odegranie nut. Pokazał wrażliwość, dobrą technikę gry – czystą, w miarę przejrzystą. Część pierwsza miała swoje właściwe tempo, nie dłużyła się, delikatnie grał liryczne frazy, zdecydowanie – kontrastujące. Największy kłopot miał bodaj z trzecią częścią, przede wszystkim z krakowiakiem. Zagrać go bez sprężystości artykulacyjnej, prosto, głosem białym i równym – to stanowczo za mało. Zabrakło zrozumienia tej części, na pewno fantazji, ale też doświadczenia i swobody w graniu z orkiestrą, co zrozumiałe. Bardzo dobrze natomiast poradził sobie z finałem, efektownie kończąc swój ostatni już konkursowy występ. Może to trochę za mało jak ostatni etap, ale podczas swoich pięciu tu występów pokazał tyle wspaniałych cech swojego talentu, że mam pewność, iż usłyszymy jeszcze o nim, niejednokrotnie.

 

 

Denis Evstjukhin – Rosja

Chopin – Koncert fortepianowy e-moll op. 11

Kompletnie inne spojrzenie na to samo dzieło. Na pewno mocniejsze, dojrzalsze bo starsze o 10 lat od spojrzenia Redkina. To jedyna – niestety – tak wyraźna przewaga starszego pianisty. Ten młodszy, na pewno góruje czystością i przejrzystością gry, starszy zamazuje grane figury pedałem, czyniąc to w zasadzie cały czas – co irytowało mnie najbardziej. Najgorsze jednak jest to, że nie potrafił nadać wykonaniu cech artystycznych – to było niemal wyłącznie samo granie. Owszem, potrafił różnicować, umiał nagle skontrastować dynamikę, czynił to nawet dość naturalnie, ale to nie było granie na miarę wielkości Chopina i jego muzyki. Także jemu finałowa część sprawiła wiele kłopotów, to w niej słyszało się, jak bardzo nie był jej pewien wykonawczo, czego dał dowód, niejeden, a czego zdołał uniknąć Redkin. Krakowiak znów prosty, zagrany bez swojej charakterystyki. Jeśli nawet Evstjukhin mógł zwracać naszą uwagę np. lirycznym obrazem tematu w pierwszym ogniwie czy delikatnością w wolnej części, to tym finałem -jak sądzę- wiele sobie zepsuł. Niebotycznie trudna jest muzyka Mistrza Fryderyka.

 

 

Michał Szymanowski – Polska

Prokofiew –III Koncert fortepianowy C-dur op. 26

Duża radość z jego występu. Gra robiła wrażenie, bo w tym dziele od pierwszego do ostatniego dźwięku trzeba być precyzyjnym, jak w dobrym zegarkowym mechanizmie, a do tego nie można zapomnieć o muzykalności. Nie zapomniał, a do tego był świeży, naturalny i spontaniczny. To ważne, że nie spalił się trudami dotychczasowych występów, że zachował zimną krew w trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się niespodziewanie. Bowiem stała się rzecz niewyobrażalna gdziekolwiek indziej, metr przed nim usiadł sam wśród pustych foteli wokół -fotoreporter i robił zdjęcia. Pianista zwrócił mu uwagę, po raz drugi już stanowczo, z komentarzem, ale –szczęśliwie- nie zatracił precyzji, nie zdekoncentrował się. To był może i dla niego najpoważniejszy sprawdzian odporności psychicznej. Podziwiałem go, bo mnie na widowni robiło się strasznie gorąco…Podobało mi się jeszcze to, że wiedział co gra i, że nie przeszkadzał mu specjalnie fakt, że orkiestra miała duże problemy z tym Koncertem, istotnie trudnym no ale nie jest to przecież orkiestra amatorska, na miły Bóg. Także zdał co najmniej dwa ważne egzaminy czego mu serdecznie gratuluję! Gratuluje również wyboru utworu, niełatwego, niosącego pewne wykonawcze ryzyko, ale z drugiej strony nie wymagającego jakichś wielkich uniesień, które w atmosferze konkursowej, wobec jednak pewnych nerwów nie zawsze wypadają najkorzystniej i najszczerzej. Naturalność nade wszystko, a to zachował!

Eduard Kunz – Rosja

Czajkowski – Koncert fortepianowy b-moll op. 23

W finale wyszedł wreszcie normalnie: uśmiechnięty, swobodny, bez żadnych póz –jak czynił to dotąd. To był dobry znak, ale potem były już tylko wątpliwości typu, czy to jest ten słynny Koncert b-mollCzajkowskiego ? Jeszcze z początku było wszystko jasne ale czym dalej, tym pytań było więcej. Koncert bez charakterystycznej masywności czy może dostojności, a cichy, wydelikacony, do tego dość pokawałkowany formalnie, nadto przegoniony w najtrudniejszych oktawowych miejscach, zagranych we mgle i nerwowo. Orkiestra w zasadzie cały czas kiksowała, grała nieczysto intonacyjnie i nierówno, jakby w ogóle nie bacząc na dyrygenta. Były miejsca, w których Kunz ledwie dotykał klawiatury tak, jak czynił to w poprzednich etapach, gdzie było to uzasadnione, ale tutaj ? Przeniesienie tej jego i tylko jego licentia poetica z utworów lirycznych, impresjonistycznych na Koncert b-moll Czajkowskiego było nieporozumieniem. Jeśli czasami trudno było poznać, że to ten właśnie utwór, rodzi się pytanie czy była to jakaś nowatorska, genialnie oryginalna i wizjonerska interpretacja dzieła ? Na pewno nie. Nie była to też, moim zdaniem, gra na miarę zwycięzcy Konkursu im. I. J. Paderewskiego choć –bezdyskusyjnie- najsilniejszej osobowości w przekroju całego Konkursu.

 

 

Hyun Jung Kim – Korea

Beethoven – V Koncert fortepianowy Es-dur op. 73

Jeszcze przed pierwszymi dźwiękami „Cesarskiego” pomyślałem sobie, że jak Koreanka zagra doskonale to po takim Czajkowskim Kunza – Konkurs może być jej. Czy tak zagrała ? Była tego bardzo blisko. Grała precyzyjnie, z charakterem, dynamicznie, aktywnie. Świetnie kontrolowała całość wykonania, wciąż zwracała uwagę na dyrygenta, słuchała muzyków orkiestry. Umiała też wyjść z interpretacyjną ofertą, niczym wszak nie zaskakując muzyków orkiestry. Jej fantastyczne partnerstwo z kameralnego półfinału potwierdziło się i w samym finale Konkursu. Znakomicie recytowała romantyczną narrację wolnej części. Przyznać trzeba, że i jej zdarzały się –zwłaszcza w III części- choć raczej drobne tylko omsknięcia ale porównując jej ciekawą, dynamiczną jakość gry do stylu i jakości Rosjanina – nie miałem wątpliwości, kto był zwycięzcą Finałów.

Gratuluję serdecznie temu niewątpliwie najoryginalniejszemu pianiście Konkursu, Rosjaninowi; gratuluję pozostałym laureatom i wszystkim tym młodym pianistom, którzy przyjechali do Bydgoszczy nie tylko po to aby wygrać ale i by złożyć hołd najgenialniejszemu ze wszystkich pianistów, w najszerszej skali – Ignacemu Janowi Paderewskiemu! Myślmy o przyszłości, wiedząc wszak z czego wyrastamy…

Adam Rozlach, Polskie Radio, Program 1

Partnerzy konkursu

Sponsorzy konkursu

Współfinansowanie konkursu

Konkurs jest dofinansowany ze środków: Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego, w ramach programu „Muzyka”, realizowanego przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca oraz Miasta Bydgoszczy.
PARTNEREM Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. I. J. Paderewskiego jest Województwo Kujawsko-Pomorskie